Czasopismo Cztery Historie

Tematyką czasopisma jest szeroko pojęte dziedzictwo kulturowe – w szczególności zagadnienia związane z jego badaniami i ochroną, w ujęciu historyczno-architektonicznym, konserwatorskim oraz archeologicznym.

Tytuł czasopisma nawiązuje bezpośrednio do dziejów Państwa Polskiego oraz innych państw mających bezpośredni wpływ na jego historię, szczególnie w okresie XVIII – XX w. Stąd przyjęto podział każdego numeru na cztery działy, gdzie w pierwszym poruszane są tematy z perspektywy wyłącznie polskiej, a w pozostałych trzech – mocarstw, które miały na nią wpływ. Podział na “cztery” dotyczy również przedstawiania zagadnień z punktu widzenia różnych dyscyplin naukowych, a co za tym idzie – metod badawczych. Ich wspólne zestawienie pozwala uzyskać szerszy ogląd na opisywane kwestie i wydarzenia.

Dotąd ukazały się…

 

Format: A4, 82 strony cz-b, papier kreda.

W numerze:

Franciszek Mirosław Sobkowicz
Pancerze okresu międzywojennego. Polska kopuła obserwacyjna z 1936 roku

Nowy typ kopuły obserwacyjno-bojowej opracowano w Wydziale III-a Sztabu Głównego pod koniec 1935 r. Zadaniem pancerza była osłona stanowiska obserwacyjnego lub bojowego przed bezpośrednim uderzeniem pocisku kal. 150 mm i odłamkami pocisków większych kalibrów. Kopuła dzięki dużym strzelnicom umożliwiała prowadzenie obserwacji wzrokowej. Pancerz miał zastąpić wcześniej opracowaną konstrukcję kopuły obserwacyjnej (model 34). Produkcję obu typów kopuł zlecono Spółce Akcyjnej Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich i wykonywano je równolegle do końca 1936 roku. Kopuła obserwacyjno-bojowa nie spotkała się z pozytywnym przyjęciem przez użytkowników. Główne zarzuty dotyczyły braku możliwości obserwacji przy pomocy przyrządów optycznych, braku pomiaru kątów położenia celów i zapisu wyników obserwacji. Na terenie Polski zachowało się 12 sztuk kopuł obserwacyjnych model 36. Osiem egzemplarzy znajduje się na terenie Górnego Śląska. Jeden egzemplarz osadzono w schronie na zapolu prawoskrzydłowego dzieła grupy fortecznej “Carski Dar” Twierdzy Modlin. Pozostałe trzy pancerze osadzono w schronach Rawsko-Ruskiego Rejonu Umocnionego na Roztoczu. Pancerze zostały pozyskane przez Armię Czerwoną ze zdobytych polskich umocnień lub składów na Polesiu w 1939 roku.

przykladowe_str-1

Jakub Jakubowski
Działalność Policji Granatowej w obronie przeciwlotniczej Warszawy w latach 1941-1943 

Polnische Polizei, czyli Polska Policja w GG, tzw. granatowa, utworzona została 30 września 1939 roku przez Wyższego Dowódcę SS i Policji. Podlegała bezpośrednio pod Schutzpolizei (Policję Ochronną). Na samym początku składała się tylko z przedwojennych polskich policjantów, powołanych pod groźbą kary śmierci. Na początku maja 1941 roku w związku z przygotowaniami do biernej obrony przeciwlotniczej sformowano rozkaz Kommando der Schutzpolizei patrole wywiadowcze, złożone zazwyczaj z dwóch policjantów władających językiem niemieckim. Zadaniem patroli było sprawdzanie po zakończeniu nalotu lotniczego czy i gdzie oraz jakie szkody powstały w wyniku bombardowania. Zabezpieczano leje, niewypały, uszkodzone oraz zrujnowane obiekty. W wypadku, gdy zauważony został pożar, lub też zasypani w wyniku uderzenia bombą lotniczą ludzie, np. w ukryciu przeciwlotniczym, patrole alarmowały o tym fakcie najbliższe komisariaty, które też na miejsce zdarzenia wysyłały jednostki straży pożarnej lub inne odziały ratownicze.

Dariusz Pstuś, Henryk Trynka
Dokumenty i instrukcje Armii Krajowej – Granaty cz. 1 

Pierwszy artykuł z serii, dotyczącej konspiracyjnych materiałów szkoleniowych, poruszającej m.in. tematykę uzbrojenia, wyposażenia oraz techniki walki i dywersji. W pierwszej części przedstawione zostały cztery typy grantów – przedwojennych oraz produkcji konspiracyjnej – wraz z rysunkami.

Działalność Policji Granatowej w obronie przeciwlotniczej Warszawy w latach 1941-1943

Marcin Jakub Mikulski
Kilka słów o kosztach budowy Twierdzy Kraków 

Kwestia ta od wielu lat nurtowała badaczy. Wydatki poniesione na Twierdzę Kraków przez austro-węgierski budżet wojskowy są jednak stosunkowo trudne do ustalenia, a dokładnej kwoty, absolutnie pewnej, precyzyjnej i obejmującej wszystkie wydatki poniesione na twierdzę – łącznie z umocnieniami polowymi z czasu wojny i innymi wydatkami wojennymi – nie poznamy zapewne nigdy. Przyczynia się do tego z jednej strony skąpość źródeł dostępnych polskim badaczom, zaś z drugiej – praktyka działania stosowana przez c. i k. władze wojskowe. Obejmowała ona m. in. swobodne operowanie funduszami (częste zmiany planów budowy, przerywanie inwestycji, przesuwanie pieniędzy przeznaczonych na budowę jednych obiektów na budowę innych itd.), przekraczanie kosztorysów i stworzonych na ich podstawie preliminarzy budżetowych czy wręcz elementy tzw. “kreatywnej księgowości”. Na podstawie przedstawionych w artykule danych można przyjąć, że łączny koszt powstania i utrzymania twierdzy krakowskiej musiał znacznie przekroczyć 100 mln koron, sięgając być może nawet 120-150 milionów. Dla współczesnych i potomnych były to sumy gigantyczne – wszak roczne pobory podporucznika w roku 1900 wynosiły 1680 koron, porucznika – 2040 koron, kapitana – 2400 lub 3000 koron, majora – 4008 koron? W tym samym czasie inżynier w krakowskiej gazowni zarabiał rocznie 2796 koron (plus 960 koron dodatku mieszkaniowego), średnia pensja tygodniowa robotnika niewykwalifikowanego w przemyśle fabrycznym wynosiła 7-10 koron, a kilogram razowca kosztował 60 halerzy. W skali całości wydatków państwowych nakłady na fortyfikowanie Krakowa nie były jednak zbyt wielkie. Koszt stworzenia twierdzy krakowskiej i szerzej fortyfikacji galicyjskich był porównywany w literaturze do ceny jednego pancernika typu “Viribus Unitis” (łącznie w latach 1911-1915 zbudowano dla marynarki austriacko-węgierskiej cztery takie okręty, były to najsilniejsze jednostki c. k. floty), wynoszącego 60,6 mln koron – a przecież marynarka nie składała się tylko z czterech pancerników.

Jerzy Pałosz
Cmentarze z I wojny światowej w pejzażu kulturowym Północnej Małopolski

Na terenach województwa małopolskiego na północ od Wisły znajduje się co najmniej 65 obiektów cmentarnych pochodzących z okresu “bitwy o Kraków” w listopadzie i grudniu 1914 roku. Spoczywa w nich co najmniej co najmniej 12 395 żołnierzy, wśród nich: 8 812 żołnierzy austro-węgierskich 3 183 rosyjskich, 64 polskich, 41 niemieckich i 285 nieznanej przynależności państwowej. Liczby te nie są w pełni miarodajne. Można założyć, że na tym terenie spoczywa około 20 tys. poległych. Obiekty te nigdy nie były przedmiotem systematycznych badań. Spośród 29 cmentarzy wojennych całkowitemu zniszczeniu uległo osiem, zniszczono także osiem spośród 36 kwater wojennych na cmentarzach parafialnych. Stan pozostałych jest na ogół bardzo zły. Cmentarze polowe w większości przekształciły się w miejsca otoczone lokalnym kultem religijnym na wzór krzyży przydrożnych, czczonych nawet wówczas, gdy zapomniana jest już intencja, w imię której zostały wzniesione.

Cmentarze z I wojny światowej w pejzażu kulturowym Północnej Małopolski

Arkadiusz Woźniakowski, Piotr Mściwojewski, Tomasz Chwietkiewicz
Pozycja Lidzbarska. Odcinek Łozy – jezioro Tauty 

Fortyfikacje Pozycji Lidzbarskiej, zwane też “Trójkątem Lidzbarskim”, to niezwykle interesujący kompleks umocnień w dawnych Prusach Wschodnich. Jest to jedna z najstarszych linii umocnień niemieckich z okresu międzywojennego, budowana w latach 1932-1937. Brak szerszej literatury był jednym z bodźców do podjęcia badań terenowych, dla których punktem wyjścia były mapy pozycji z 1944 r. oraz nieliczne dokumenty pochodzące z Archiwum Federalnego we Freiburgu. Artykuł opisuje 12-kilometrowy odcinek, określany w dokumentach “Łozy – jezioro Tauty” (Abschnitt Klingenberg – Tafter See). Wchodził on w skład drugiego odcinka dywizyjnego – jednego z ośmiu, na które podzielono Pozycję Lidzbarską. Według dostępnych źródeł jego budowa rozpoczęła się w 1933 r. Opisywany odcinek ze względu na strukturę rozbudowy można podzielić na dwie części. Pierwszy to kluczowy dla obrony, odkryty i silnie rozbudowany rejon mostu, gdzie linia została zdwojona oraz wzmocniona schronami o podwyższonej odporności (B). Część wschodnia to typowy odcinek leśny z licznymi, lecz niewielkimi schronami, głównie do ognia flankującego. W obu częściach spotkać można obiekty unikalne tak w skali Pozycji Lidzbarskiej, jak i całej niemieckich fortyfikacji na Wschodzie.
Nieprzygotowany do walki odcinek został obsadzony pod koniec stycznia 1945 r. przez niemieckie oddziały liniowe i rezerwowe, stając się szkieletem obrony na rzekach Wałszy i Pasłęki. Po ciężkich walkach niemiecka obrona w tym rejonie została przełamana 17 lutego 1945 r.

Pozycja Lidzbarska. Odcinek Łozy – jezioro Tauty

Andrzej Ditrich
Poligon rakietowy we Władysławowie na tle niemieckich badań rakietowych

Początkowo dla takich ludzi takich jak Werner von Braun czy Rolf Engel, rakiety byłby bardziej hobby niż bronią z prawdziwego zdarzenia. W owym czasie niemiecka armia borykała się z postanowieniami Traktatu Wersalskiego i w rakietach upatrywała sposób na nową militaryzację. Przyznano duże fundusze na rozwój przyszłej broni oraz na budowę placówki doświadczalnej w Peenemünde. Temat jej oraz innych – jak Blizna – doczekał się sporej ilości publikacji. Autor w niniejszym artykule skupił się na jednej z najmniej znanych – Władysławowie (Grossendorf) na Pomorzu. Placówka ta, kierowana przez Rolfa Engela prowadziła głównie prace nad rakietami na paliwo stałe. Tutaj Engel prowadził także swoje prace teoretyczne oraz wdrażał różne projekty – również na zamówienie SS, takie jak wyrzutnie niekierowanych rakiet na paliwo stałe, kopie popularnych Katiusz. Na poligonie we Władysławowie pracowano również nad takimi rakietami jak 8cm R. Sprgr., R4M czy Panzerblitz. Drugą wartą odnotowania postacią, która zaangażowała się w rozwój rakiet będąc jednocześnie współpracownikiem wywiadu aliantów, jest Szwed Nils Larsson. Artykuł zawiera cytaty z protokołów przesłuchań przez OSS kadry niemieckiej, zaangażowanej w badania i rozwój rakiet, ukazując, jak w owym czasie wyglądało polowanie na niemieckie technologie. Po upadku III Rzeszy wielu z naukowców i inżynierów została przejętych przez aliantów i pracowało nad ich projektami zbrojeniowymi. Rolf Engel stanowi dobry przykład takiego powojennego transferu technologi broni rakietowej – najpierw pracował dla Francuzów w centrum badawczym technologi lotniczych, a później dla Egpitu – nad jego programem rakietowym. Swoja karierę zakończył w niemieckim koncernie zbrojeniowym. Po wojnie był to popularne zjawisko – nazistowska przeszłość odchodziła w cień, a jej miejsce zajmowały zdolności fachowe i doświadczenie.

Marcin Wichrowski
“Zasady rozbudowy stref oparcia i uzbrojeniowych” – instrukcja forteczna z 1925 roku

Kilkuletni okres wewnętrznego zamętu, politycznego i ekonomicznego kryzysu, który dotknął Niemcy po zakończeniu I wojny światowej, nie sprzyjał prowadzeniu studiów fortyfikacyjnych. Dopiero kiedy Republika Weimarska nieco okrzepła, a sytuacja (granice, nowi sąsiedzi i ich potencjał wojskowy, własne sił zbrojne) ustaliła się, można było pomyśleć o sformułowaniu adekwatnych do niej zasad tworzenia i użycia umocnień. Przedstawiony poniżej przekład wydanej w 1925 r. przez Kierownictwo Wojsk Lądowych (Heeresleitung, czyli poprzednika Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych: OKH) instrukcji Grundsätze für den Ausbau von Rückhalt- und Armierungszonen (“Zasady rozbudowy stref oparcia i uzbrojeniowych”) zwięźle wyjaśnia przewodnie idee niemieckiej doktryny fortyfikacyjnej obowiązującej w krótkim okresie przejściowym II połowy lat 20-tych.

Dawid Golik
Strzegom 1945 

W pierwszej połowie 1945 r. klęska wojenna Niemiec była już nieunikniona. Siły zbrojne III Rzeszy przegrywały na wszystkich europejskich frontach II wojny światowej. Mimo tego udało się im przeprowadzić szereg kontrataków i uderzeń, które zwłaszcza na lokalnych arenach walk można było uznać za militarne sukcesy. Położony na Dolnym Śląsku Strzegom stał się w lutym i marcu 1945 r. areną zaciętych walk między jednostkami niemieckiej 17. Armii oraz sowieckiej 3. Armii Pancernej Gwardii. Wypełnione cywilami miasto kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk. Było także przez kilka tygodni (na równi z Lubaniem) wykorzystywane przez nazistowską propagandę jako symbol bestialstwa Armii Czerwonej wobec niemieckiej ludności. Co ciekawe do prawdy o tych wydarzeniach zbliżają badaczy udostępnione po latach wspomnienia – z jednej strony niemieckiej mieszkanki Strzegomia (Helene Plüschke), z drugiej strony oficera Armii Czerwonej (Evgenii Moniushko). Historia walk o Strzegom kończy się w maju 1945 r. Jej ostatnim epizodem jest pancerna potyczka dział samobieżnych stoczona na przedmieściach Świebodzic 7 maja 1945 r.

Mariusz Żebrowski
Konferencja “Twierdza Grudziądz – ochrona, zagospodarowanie i zarządzanie”

Pierwszy raz w historii, Grudziądz zainaugurował XVII Europejskie Dni Dziedzictwa w województwie kujawsko-pomorskim. Hasłem przewodnim tej edycji, podobnie jak w całej Polsce było: “Zabytkom na odsiecz! Szlakiem grodów, zamków i twierdz”. Trudno w przypadku Grudziądza znaleźć bardziej reprezentacyjny w tym wypadku zabytek niż grudziądzka cytadela. Organizatorem konferencji, zrealizowanej przy udziale finansowym Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego oraz Urzędu Miejskiego w Grudziądzu, było Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi. Konferencja miała na celu przedstawienie problemów wynikających z zagospodarowania i ochrony dużych kompleksów fortecznych. Jednocześnie przedstawiono pomysły, które już zostały wdrożone do realizacji, umożliwiając cywilne istnienie takich obiektów. Kolejnym aspektem konferencji miało być zintegrowanie środowisk zajmujących się działalnością okołoforteczną, czyli historyków, pasjonatów oraz członków różnorodnych stowarzyszeń. Nie jest to niestety łatwa sprawa z różnych przyczyn, najczęściej jednak w mniejszym lub większym stopniu dotyczą one problemów organizacyjno-administracyjnych.

Anna Staniewska
Europejskie Dni Dziedzictwa Kulturowego w Krakowie – krótkie podsumowanie 

Poniższy szkic jest podsumowaniem doświadczeń niewielkiego stowarzyszenia w organizacji akcji zwiedzania fortyfikacji, w związku z ogólnopolskim projektem popularyzacji dziedzictwa.
Gdy w styczniu 2009 roku został ogłoszony temat Europejskich Dni Dziedzictwa Kulturowego, pośród osób związanych z Krakowskim Oddziałem Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji zapanowało radosne poruszenie zmieszane z lekkim niepokojem. Nastrój radości był spowodowany hasłem przewodnim: “Zabytkom na odsiecz! Szlakiem grodów, zamków, twierdz”. Wreszcie tematyka fortyfikacji stała się głównym motywem oficjalnej i ogólnoeuropejskiej imprezy popularyzatorskiej! A taką imprezą są właśnie Dni Dziedzictwa.
Pojawiła się przemożna chęć udostępnienia i pokazania wszystkiego, co składa się na to, że Małopolskę można nazywać wielkim muzeum fortyfikacji na otwartym powietrzu.

 

Chcesz zakupić? Skontaktuj się z nami przy pomocy e-mail poniżej.